Odległe domy i pociemniałe trawniki
wydawały się obce. Nie miałam znajomych ani przyjaciół. Potem byłam w wielkim, drewnianym łożu z kilkoma osobami. Po prawej stronie kobieta - Grzechotnik- rozmawiała z koleżanką a po lewej był młody mężczyzna, którego pamiętałam z
dzieciństwa. Przystojny ale nadęty. I to właśnie on przytulał się do mnie. Przez
chwilę wydawał się inny, jednak nad ranem odszedł z Grzechotnikiem. Okazało
się, że mieszkam na terenie jego fabryki. Poszłam tam, ale poza nim nie było
nikogo. Siedział pochylając się nad
biurkiem w rozległym pomieszczeniu na poddaszu. Nie powiedziałam nic. Skrzypiały drzwi drewnianej ciemnej szafy i bujał się na dywanie drewniany dziecięcy konik. Weszłam do pustego pokoju
zalanego światłem i wstawiłam do wazonu kwitnące krzewy. Postawiłam go na
wąskiej, ruchomej półce z której mógł spaść. Ten pokój był mi obcy ale to w nim
mieszkałam. Na stole położyłam klucz ze swoim imieniem i nazwiskiem. Miał numer
24. Kiedy zapadł wieczór, przyszedł po niego woźny i powiedział, że powinnam
wytłumaczyć dyrektorowi, dlaczego zabrałam klucz do klasy. Byłam zdziwiona, bo
przecież na doczepionej do niego plakietce było moje nazwisko. Jednak poszłam
do szkoły, by to wyjaśnić. Okazało się, że tam nie ma przedmiotów takich jak
polski , przyroda czy matematyka. Są przedmioty – nazwiska. Na pierwszym
miejscu był pan Needs a ja na dwudziestym czwartym. Weszłam do pustej klasy i
przypomniałam sobie, że mam jeszcze jedną pracę, w której dawno nie byłam, choć
wciąż figuruję na liście. Powinnam przygotowywać maturzystów do egzaminu a
zapominam o nich. Czułam się fatalnie.
Obeszłam pierwsze piętro i drugie. Tylko w jednej klasie trwała lekcja. Moje
kroki szły za mną po posadzce. Zeszłam na dół a potem do podziemi z pięknymi
łukami. I wreszcie znalazłam dyrektora. Siedział przy wielkim, drewnianym stole ze swoją świtą i jadł placki, które smażył na głębokim tłuszczu
jeden z uczniów. Oddałam klucz, plącząc
się w wyjaśnieniach. Księgowa i sekretarka uśmiechały się kpiąco. Pomyślałam, że teraz nie będę mogła otworzyć
mieszkania.
Obudziłam się z ulgą. W moim ciepłym pokoju tyka zegar, delikatnie niebieska firanka zasłania okno. To był sen z przeszłości.