Homo
Maria
O
tym, że Iwaszkiewicz był homoseksualny wiedzą prawie wszyscy i w
tej sytuacji bohater „Panien z Wilka” staje się zrozumiały i
czytelny. Ale Konopnicka…? To nawet w wyobraźni nie przyszło mi
na myśl a jednak taką tezę stawia Krzysztof Tomasik w swojej
książce „ Homobiografie”. Pamiętam jak na studiach wychwalał
poetkę jeden z młodych doktorów na zajęciach z literatury
polskiej. Jego opowieść o pisarce bardzo mi imponowała. Odeszła
od męża z szóstką dzieci i utrzymywała je samodzielnie grając
na pianinie.
K.
Tomasik o muzyce nie wspomina, ale mówi o korepetycjach i kreśli
obraz sprytnej „ baby”, która przywdziewa maskę dostojnej
„matki Polki” i wysiewa wiersze „ku pokrzepieniu serc”,
które się sprzedają jak disco polo. Dlaczego mój doktor z zajęć
nie wspomniał, że mężczyźni jej nie interesowali…? I jak
pomimo tego doszło do urodzenia ośmiorga dzieci…? Wiek
dziewiętnasty nie był łaskawy dla kobiet a ona odeszła od męża,
wyprowadziła się z prowincji do Warszawy z szóstką dzieci (dwoje
zmarło w niemowlęctwie), została naczelną redaktorką pisma
„Świt” i po prostu poradziła sobie. Czy dałaby sobie radę
bez egoizmu i siły przebicia…? Wtedy nie było rozwodów ani
alimentów. Kobieta bez męża nie liczyła się. Kiedy najmłodsza
córka poszła do szkoły, umieściła ją w internacie i wyjechała
z Warszawy. Przyczyniły się do tego także wyczyny starszej córki
- pięknej Heleny, która dopuściła się kilku kradzieży,
sfingowała swoje samobójstwo i ponoć targnęła się na życie
matki a poetka bardzo dbała o swój wizerunek i te skandale były
nie do strawienia. Kiedy Helena zostaje uznana za „niepoczytalną”
i zamknięta w zakładzie dla obłąkanych Konopnicka wysyła jej
jedynie kilka lub kikanascie rubli miesięcznie i to wszystko.
Żadnych kontaktów. W ogóle o niej nie wspomina. Pozostałe
dzieci wspierała finansowo, odwiedzała je, ale była w bezpiecznej
odległości. Krążyła pomiędzy Wenecją, Krakowem, Zakopanem,
Warszawą i Żarnowcem, gdzie społeczeństwo podarowało jej dworek.
Kiedy najmłodsza córka Laura marzy o karierze aktorki, skutecznie
intryguje, by jej to uniemożliwić, ponieważ córka aktorka nie
pasowała do wizerunku, jaki tworzyła dla szerokich mas. Nawet w
prywatnych listach wspominała, że stara się pisać tak, jakby te
listy miał czytać żandarm. Kiedy miała 47 lat spotyka
malarkę-Marię Dulębiankę i spędza z nią dwadzieścia lat. W
listach nazywa ją Piotrkiem albo „Pietrkiem z wytartymi łokciami”
. Malarka ostrzyżona na jeża, w krawacie, surducie i prostej
spódnicy, polowała i jeździła konno. Kiedy się poznały, miała
28 lat i zapowiadała się na artystkę a jednak została
portrecistką poetki i aktywistką zaangażowaną w równouprawnienie
kobiet. Razem mieszkały i podróżowały. Konopnicka pisała w
listach: „byłyśmy, pojechałyśmy, wyjeżdżamy…” bez żadnych
tłumaczeń. Dlaczego była tak atrakcyjna dla młodszej o 19 lat
malarki…? Krzysztof Tomasik mówi, że na początku swojej kariery
Maria była odbierana jako kontrowersyjna. Jej pierwsza książka („Z
przeszłości”) dotyczyła ludzi nauki prześladowanych przez
chrześcijan i wywołała burzę w kręgach katolickich. Była
niewątpliwie zdecydowana i odważna a przy tym umiała wykreować
wizerunek spełniający powszechne oczekiwania. Był to obraz matki
całkowicie oddanej rodzinie z sierocym podtekstem z dzieciństwa
przy czym o młodszym bracie pisała jako o starszym, do prasy
zawsze dawała zdjęcie nieaktualne, sprzed kilkunastu lat , nosiła
kapelusze z kwiatami, długie suknie, wygłaszała odpowiednie,
dostojne przemówienia i znakomicie odgrywała rolę celebrytki
tamtego stulecia. Zmarła w 1910 roku w wieku 68 lat. Dulębianka
zorganizowała swojej towarzyszce wspaniały pogrzeb we Lwowie. W
1919 zaraziła się tyfusem plamistym od polskich jeńców i zmarła.
Pochowano ją w grobowcu poetki a później przeniesiono na pobliski
cmentarz Orląt lwowskich.