Ostatnie dni sierpnia spędziłam w Ustce. To było niespodziewane zaproszenie od przyjaciół ze szkolnej ławy. Napisałam długi tekst z wrażeniami, lecz po namyśle usunęłam go. Niech pozostanie między nami. Nie wszystko na sprzedaż. Jednak trochę słońca z tych dni zostawiam na tej stronie w postaci zdjęć. Pozdrawiam Was:)
wtorek, 8 września 2015
sobota, 5 września 2015
Dwa tygodnie wolności
Urlop zaczął
się wielkim księżycem. Dwa tygodnie wolności. Nadszedł pierwszy dzień. Trudno wypaść
z rytmu codziennej pracy i przestawić się, więc sprzątam dom, samochód i pakuję
walizki jakbym jechała na dwa miesiące. A niech tam! Będę miała czas na
przymierzanie. Jeszcze jedna torba, bo może trafi się okazja na
wielkie wyjście z popisową suknią i
jeszcze plecak mały na wycieczki i kajak. Kajaka nie zabieram :). Worek plażowy, akumulator do
aparatu, laptop, torba z butami, koc na wszelki wypadek gdybym miała gdzieś
przysnąć po drodze itp., itd. Użyję mało rzeczy, ale lubię ten majdan-
przygotowania do podróży. Czuję się jak John Steinbeck, który wybierał się w podróż
swoim wielkim pick-up’em imieniem Rosynant. Kwiaty są czerwone, okna bardziej
niebieskie, pranie poskładane. Wyruszam o siódmej rano a tu masz- w kole kapeć.
Najechałam na gwóźdź. To pewnie ten złośliwy strażnik- myślę. Spisek. Wepchnął
mi szpilkę za to, że stałam pod sklepem
w nieprzepisowym miejscu. To jego sprawka… Z teorią spiskową w głowie i przekleństwami w ustach wymieniam koło i jadę
do wulkanizacji. Jeszcze raz sprawdzam czy mam wszystkie torby i wreszcie
wyjeżdżam o 10.30 w początkach upału. Kierunek Lublin przez Spałę. Pierwszy przystanek- ulubiony nad Pilicą wsród lasów, gdzie o tej porze otwarte letnisko i niewielki
bar. Kawa na drewnianym tarasie z malowniczym widokiem. Mała gromadka objada
się grillami. Tutaj Bukowski pisałby o
pierdzeniu swoje słynne traktaty i już widzę ogromne, amerykańskie lody
zaprawione „cojones” gdy wtem- na rzece
coś się dzieje. Do brzegu podpływa kajak. On pijany jak bela wysiada i stoi w
wodzie do pępka. Chyba ma zamiar coś zjeść… ale rozmyślił się i znowu chce
wsiąść. Jednak ma wielki kłopot, więc wpadł do rzeki. Ona wściekła. „Ty głąbie,
ty stary pijaku”. Jego łysy łeb trzeźwieje w chłodnej fali. Wstaje, ale nurt
spycha go dalej. Już wszyscy stoją i patrzą. Zostawili grille. Ona siedzi, on
znów się gramoli, ale i tym razem chlup do wody. Ale wesoło. Ona podaje mu
wiosło. Wstaje, walczy z nurtem. Na szczęście płytko. Tylko do pasa. Przymierza
się z drugiej strony. Tym razem prawie się udaje, ale chlup wywalił cały kajak.
Oboje leżą w w rzece. W kajaku pełno wody. Wywlekli go na brzeg i zbierają
klamoty. Czapka i okulary popłynęły z nurtem. Wesoły dzień nie ma, co. Minęło
pół godziny. Pora jechać dalej.
Czeka na mnie lubelska starówka
cebularze na rynku, szarlotka z lodami i cydr
i malownicze krajobrazy nad Ciemięgą
I jeszcze ktoś....
A potem jadę dalej na Podlasie do Grzebieni. Do granicy z Białorusią tylko 10 kilometrów. Tu kończy się Unia Europejska lecz diabeł nie mówi -dobranoc.
W Nowym Dworze kopuły cerkwi
i ulubione drewniane chaty wsród "dziadów". ( to te żółte- wysokie)
i dom do którego zmierzam- gościnny domek z niskim płotem omszałym
Drzwi stoją otworem. Jola i Wojtek zachowali wszystko co się dało w tej skromnej chacie sprzed lat. Nie wiedziałam, że ze wzruszeniem otworzę drzwi. Takich klamek już prawie nie ma. Fanar też jest i kołowrotki.
i sypialnia z orczykiem przy piecu kaflowym, który służył mieszkańcom do końca. On był cieślą i zostawił swój ślad na pięknej cerkwi w Nowym Dworze a jego wnuk i prawnuk pielęgnują to miejsce. Portret dziadków wciąż wisi nad łóżkiem a w zimowe wieczory huczy ogień w kominie. Sercem tego domu jest Jola. Maluje, szlifuje, ozdabia kwiatami i spędza tu każdy weekend od kilku lat. W drewnianej chacie jest chłodno w upalne dni. Aż miło wejść i zasnąć w głebokiej ciszy, gdy wokół dzwoni owies.
i obudzić się rano w wielkim ogrodzie, gdzie czeka śniadanie pod mirabelką a po drugiej stronie wielkie cienie lip.
A potem nadchodzi wieczór i przyjeżdżają kolejni goście. W dymie ogniska i chmurek z papierosów pada słowo: "Pokłosie".
- Ja nie rozumiem- mówi A - czemu ludzie tak się emocjonują tym filmem, przecież tak było. Polacy to nie są niewiniątka.
- Ale skąd oni wzięłi te straszne mordy? Wychowałam się na wsi i takiej mordy nie miał nawet wiejski kapuś...?- mówi B
- Dlaczego nikt nie zrobił filmu o Wołyniu? W Jedwabnem zamordowano 1600 osób a na Wołyniu 120 tysięcy a może i sto sześćdziesiąt...? I nic. Wielu Polaków nawet o tym nie wie.- wtrąca trzeci głos
- Moja babka była Ukrainką i mówiła, że na Lubelszczyźnie Polacy tak samo mordowali Ukraińców- wtrąca niespodziewanie młoda kobieta
- Wątpię, by obcinali kobietom piersi i rozrywali niemowlęta- mówi trzeci
- Polacy to byli panowie. To oni nadziewali kozaków na pal-odpowiada Ukrainka
- To było kilkaset lat temu. To była dzicz. W czasie wojny z jednej strony napadli na nas Niemcy z drugiej strony Rosjanie a Ukraińcy wbili nóż w plecy. Nigdy nie zapomnę opowieści dziadków z czasów wojny. Sąsiad poszedł do lasu na grzyby. Ukraińcy obcięli mu dłonie i stopy i wydłubali oczy, by nie mógł wrócic do domu. Tylko dlatego, że był Polakiem.- Trzeci głos nerwowo zapalił papierosa.
W tym momencie sielankowy nastrój ogniska diabli wzięli. Gospodarze przynieśli kolejną butelkę wina z własnych winogron i taktownie zmienili temat jednak słowa wisiały w powietrzu jak daleki grzmot.
A potem nadchodzi wieczór i przyjeżdżają kolejni goście. W dymie ogniska i chmurek z papierosów pada słowo: "Pokłosie".
- Ja nie rozumiem- mówi A - czemu ludzie tak się emocjonują tym filmem, przecież tak było. Polacy to nie są niewiniątka.
- Ale skąd oni wzięłi te straszne mordy? Wychowałam się na wsi i takiej mordy nie miał nawet wiejski kapuś...?- mówi B
- Dlaczego nikt nie zrobił filmu o Wołyniu? W Jedwabnem zamordowano 1600 osób a na Wołyniu 120 tysięcy a może i sto sześćdziesiąt...? I nic. Wielu Polaków nawet o tym nie wie.- wtrąca trzeci głos
- Moja babka była Ukrainką i mówiła, że na Lubelszczyźnie Polacy tak samo mordowali Ukraińców- wtrąca niespodziewanie młoda kobieta
- Wątpię, by obcinali kobietom piersi i rozrywali niemowlęta- mówi trzeci
- Polacy to byli panowie. To oni nadziewali kozaków na pal-odpowiada Ukrainka
- To było kilkaset lat temu. To była dzicz. W czasie wojny z jednej strony napadli na nas Niemcy z drugiej strony Rosjanie a Ukraińcy wbili nóż w plecy. Nigdy nie zapomnę opowieści dziadków z czasów wojny. Sąsiad poszedł do lasu na grzyby. Ukraińcy obcięli mu dłonie i stopy i wydłubali oczy, by nie mógł wrócic do domu. Tylko dlatego, że był Polakiem.- Trzeci głos nerwowo zapalił papierosa.
W tym momencie sielankowy nastrój ogniska diabli wzięli. Gospodarze przynieśli kolejną butelkę wina z własnych winogron i taktownie zmienili temat jednak słowa wisiały w powietrzu jak daleki grzmot.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Orient-Express
Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...

-
Wreszcie śnieg i mróz, i słońce, i prawdziwa zima. Spóźniona o miesiąc, ale jest. Szrot który mijam każdego dnia obsypany śniegiem. Sople...
-
Przeczytajcie ten wpis, bo w razie potrzeby będziecie wiedzieć, do kogo iść. Ja nie wiedziałam. To, że trzeba natychmiast operować syna s...
-
Mieszkają w Trokach na Litwie od siedmiuset lat. Jest ich dwustu sześćdziesięciu. Polacy z Litwy mówią o nich- Karaimowie i uważają za odła...
-
Czy wiecie jakie jest największe przekleństwo w Białymstoku…? - „A żeb ciebie dwa sliedzi obsrali…!!!” Ten tak miły dla ucha język sły...
-
Trzydzieści dolarów- tyle mi zostało po opłaceniu wizy, pilotów, przewodnika, przejazdów i biletów wstępu do świątyń. Trzydzieści dolaró...
-
Żeby spędzić weekend w Hotelu Gołębiewski wystarczy mieć kuzyna, który Cię tam zaprosi i pokryje koszty, bo właśnie obchodzi swoje urodz...
-
Maleńczuk w Internecie śpiewa o Putinie z właściwym sobie wdziękiem: „ владимир на бсегд а ни хуя „. To jest konkretny głos w sprawie U...
-
I Grzybku maleńki biegłaś mi na spotkanie o czwartej po południu z ufnością ...
-
Dopiero teraz rozumiem- dawne piosenki pełne tęsknoty i ciepła: „ Mówcie co chceci nie ma na swieci joj jak serce batiara”/Batiar jak...