-Zamknę oczy i nic nie widzę...- powiedział staruszek zaciskając powieki
-Kiedy ja zamknę oczy, to też nic nie widzę - powiedziała córka uśmiechając się
-Serce nie bije, nic a nic- ciągnął ojciec zdziwiony
- Ale żyjesz- odparła
-No tak, żyję, ale kaku nie ma...
- Damy lekarstwo, albo sok z kapusty i będzie. Pospaceruj trochę.
-Gdzie mam spacerować?
- Z kuchni do pokoju i z powrotem
- Oj Boże tak ciężko...
- Tato jeśli będziesz ćwiczył, to będzie coraz lepiej.
Staruszek nie mógł wstać z fotela, więc Alicja pomogła mu i z zadowoleniem patrzyła jak ojciec chodzi. Jeszcze kilka dni temu nie był wstanie ruszyć się z miejsca, nie był w stanie utrzymać łyżki i trzeba było go karmić. Cieszyła się, że tak ładnie je kremową zupę jarzynową z blendera. Był bezradny jak dziecko i całkowicie bezbronny, ale był w domu. W szpitalu nie chciał jeść, bo myślał, że go otrują. Nie ufał nikomu. Kiedy przyjechała do niego, poczuł się bezpieczniej i zjadł trzy jogurty a potem wypił kompot przez rurkę i sok bananowy.
- Czy pamiętasz kim jestem?- spytała siadając obok łóżka
- Pamiętam, ale nie mogę wymówić..., córka- powiedział z trudem i dodał szybko: uciekaj, bo ciebie zamkną, tutaj trupy wynoszą, zobacz, jak ich męczą...
- To pielęgniarki, one opiekują się tymi ludźmi- zaprzeczyła stanowczo
- Pożyjemy, zobaczymy- ciagnął z przekonaniem
- I karmią na chama ...zaoponował
- Karmią, bo by nie przeżyli, chcą ich uratować
- Ale ten jeden ciągle krzyczy! -dodał z lękiem
- Krzyczy, bo chce banana. Jak mu dam czipsy albo ciastka, albo cokolwiek, to przestaje krzyczeć- zobacz. On tymi krzykami zwraca na siebie uwagę- powiedziała córka
- On jest samotny, krzyczy z samotności- powiedział ojciec. Nikt go nie odwiedza.
-Masz rację, ale Ciebie odwiedza kilka osób- odpowiedziała córka
-Uciekaj stąd, oni i ciebie zamkną, tu są kraty w oknach!
-Nie zamkną mnie, jestem silna i zabiorę cię stąd- odparła
- Ja się modliłem do Boga, do wszystkich i do ciebie też się modliłem, żebyś mnie stąd zabrała
- Zabiorę tato. Jutro będzie wynik roentgenu płuc i jeśli będzie dobry, zabiorę cię do domu. Nie martw się.
W tym momencie weszła pielęgniarka i przyniosła leki
- Czy mogę...? spytał ojciec z obawą patrząc na córkę
- Tak tato, to lekarstwo.
Staruszek uspokoił się i połknął podane pastylki.
- Od rodziny biorą a od nas nie- powiedziała pielęgniarka i dodała: jak tata ładnie je, gdy pani go karmi...
Córka uśmiechnęła się i powiedziała: ma do mnie zaufanie.
- No tak, no tak -pokiwała głową pielęgniarka i poszła do następnego pacjenta.
W sali było osiem łóżek i wszystkie zajęte. Byli tam młodzi mężczyźni i kilku starszych. Jeden z pacjentów był wychudzony i pod kroplówką. Rehabilitant pracował nad jego nogami. Prostował je, zginał, masował wychudłe łydki a jej ojciec przyglądał się temu ze strachem. Czuł się zagubiony w tym nieznanym miejscu i każdy jęk przejmował go lękiem.
- Tato przyniosłam laptop. Pokażę ci zdjęcia. Ojciec oglądał zdjęcia i usiłował przypomnieć sobie kto na nich jest.
- Nic nie pamiętam, nie wiem kto to jest....
- Ale tutaj zobacz, byliśmy tu razem, piłeś piwo a potem jedliśmy lody- przypominała córka
-Nie było cię długo i bałem się, że nie wrócę do domu- szepnął staruszek
-Musiałam zaparkować samochód a nigdzie nie było wolnych miejsc i odjechałam dalej ale przyszłam
- A ja myślałem, że zginęłaś...
- Nie zostawiłabym cię- powiedziała córka i dodała: Czy pamiętasz jak śpiewałeś?
- Pamiętam, wszyscy mnie podziwiali, oklaskiwali... - ciągnął z zadowoleniem i w tym momencie zapomniał o strachu.
- No właśnie, zaśpiewaj mi coś po cichu- powiedziała Alicja
Ojciec zaczął śpiewać starą piosenkę sprzed lat: " Umówiłem się z nią na dziewiątą, tak mi do niej tęskno dziś, pójdę wezmę od szefa a konto, kupię jej bukiecik róż...."
- Pan pięknie śpiewa- uśmiechnęła się pielęgniarka
- Ale kaku nie mogę... powiedział ojciec bezradnie jak mały chłopczyk i dodał: " Chcę do łazienki, muszę się wysikać."
Pielęgniarz pomógł mu wstać i posadził na wózku. Córka zawiozła ojca do toalety i przy pomocy pielęgniarza zaprowadziła go do sedesu. Czuła się zakłopotana, gdy mężczyzna ściągał ojcu pampersa i powiedziała: " Nie jestem jeszcze przyzwyczajona do tej sytuacji, może pan zostanie z tatą?"
- Oczywiście, rozumiem uśmiechnął się mężczyzna i zamknął drzwi. Kiedy wyszli, umyła ojcu dłonie nad umywalką a pielęgniarz zdjął gumowe rękawiczki. Dała mu dużą czekoladę z orzechami w rumie i powiedziała: Dziękuję za wszystko, niech pan nas dobrze wspomina.
Teraz byli już w domu , w jej mieszkaniu. Stała przy oknie i patrzyła jak ojciec powoli chodzi wzdłuż ścian dużego pokoju. Czasami zatrzymywał się przy ścianie i wracał z powrotem tyłem. Podchodziła do niego i mówiła troskliwie, obracając go delikatnie: " Przodem tato, przodem."
- Gdzie jest przód? -spytał ojciec
- Tutaj -odparła- wskazując jego pierś
-Ale serce nie bije... odparł z powątpiewaniem
- Bije, tylko nie słyszysz- odparła. Ja swego też nie słyszę, a wiem, że bije.
- Ale ja nie wiem- zmartwił się ojciec
- Tato, ty mógłbyś występować w kabarecie- roześmiała się głośno
-Ale gdzie ten kabaret...? - spytał ojciec
Alicja z czułością popatrzyła na ojca. Był łagodny i grzeczny, i trudno było uwierzyć, że szarpał się w pasach, że krzyczał na pielęgniarki, że jej młodszą siostrę nazywał suką, że wziął kuchenny nóż i powiedział, że ją zabije. To ona wezwała pogotowie i czuła się pokrzywdzona. Alicja myślała o niej z niechęcią jakby zobaczyła ją nagle od nowa. Siostra potrafiła być urocza i zabawna. Była duszą towarzystwa. Mieszkała w wygodnym domu i nie pracowała, bo jej mąż zarabiał bardzo dobrze i był pod jej wpływem, choć nigdy go nie kochała. A może właśnie dlatego?- myślała Alicja - on ją całe życie zdobywa i choć świetnie sobie radzi jest ciągle zakochany i ślepy, a ona manipuluje. Zawsze była w tym dobra, choć nikt jej tego nie uczył.
Następnego dnia ojciec sam poszedł do łazienki i sam zjadł śniadanie- jajecznicę z trzech jaj. Alicja cieszyła się, że tak szybko wraca do zdrowia. On na pewno miał mały wylew, ale w szpitalu nikt nie zrobił tomografii, bo uważali, że skoro ma dziewięćdziesiąt lat, to już pora umierać i szkoda kasy. Niepotrzebnie dałam lekarzowi koniak i tak niczego nie zrobił. Powiedział, żebym z zapaleniem płóc zabrała go do domu, bo na pewno będzie mu lepiej. I rzeczywiście, był w coraz lepszej formie. Może to te leki, które dostawał w kroplówce tak na niego działały?- myślała Alicja. Ale dlaczego wyszedł w nocy na podwórko w skarpetkach? Dlaczego krzyczał? Może zbyt długo tłumił to w sobie i w końcu wybuchnął. Przecież kiedyś bywał wybuchowy, ale nie aż tak. Siostra nie zadzwoniła do niej, nie powiedziała, że ojciec w szpitalu na oddziale zamkniętym, że ma zapalenie płuc. Dowiedziała się o tym dopiero po kilku dniach. Załatwiła urlop i pojechała. Był przerażony. Nie rozumiał, co się dzieje, ale poznał ją. Co będzie dalej? Lekarz mówi, że ma demencję, że będą dobre dni i takie, gdy nie będzie pamiętał nawet jej. Kto się nim zajmie, gdy pójdę do pracy? Trzeba kogoś wynająć, by z nim został, ale kogo? Alicja myślała gorączkowo, była zdenerwowana, od kilku dni sypiała jak zając, sprawdzając, czy ojciec śpi. W pierwszą noc spadł z łóżka, zasikał wszystko pomimo pampersa i wołał, że tonie. Następnej nocy dała podwójną dawkę ketrelu, jak zalecił lekarz i spał spokojnie. A teraz był osłabiony, ale przytomny.
- Ona mnie okradła- powiedział ojciec po śniadaniu- zabrała mi wszystkie pieniądze, choć jest bogata. Przecież dałem jej co mogłem, dawałem połowę renty za utrzymanie a resztę odkładałem a ona mi wszystko zabrała i mówi, że wyniosłem z domu i zapomniałem. Zrobiła ze mnie głupka. Trzymałem wszystko w tapczanie i zbierałem dla ciebie a ona mi zabrała.
Ojciec był smutny i wyglądał jak dawniej. Jego oczy już nie były zamglone.
- Nigdy nie czułem się u niej dobrze, choć to przecież mój dom...ciągle mi wymawia, że z tamtego domu, co jej zapisałem, to już prawie nic nie ma, że wszystko nowe, że to oni odnowili i ciągle jej mało. Czemu jest taka chciwa?, Przecież niczego jej nie brak?
Zabrała mi wszystko i jeszcze wmawiała, że to ja gdzieś wyniosłem i zapomniałem. Chciałem jej przywalić, ale wezwali pogotowie i zabrali mnie - ciągnął ojciec
- Mówiłam ci, że trzeba założyć konto w banku -wtrąciła Alicja
- Ale ja nie chciałem, żeby ona wiedziała, ile mam
- Tato, to bardzo łatwo obliczyć
- Oddawałem połowę i jeszcze mało...
- Zgłosisz to na policję, albo do sądu? Możesz zgłosić. Czy chcesz chodzić do sądu?
- Nie
- No właśnie, nie podasz jej do sądu, a poza tym to trudno udowodnić- powiedziała córka
Ojciec ma wpisaną demencję na karcie ze szpitala- pomyślała i nie wiadomo jak będzie się czuł, zanim sprawa się zacznie. Taki stres nie jest mu potrzebny. Kto się nim zajmie, gdy pójdę do pracy i czy wystarczy jego emerytura? Lekarz mówi, że będą lepsze i gorsze dni. A jeśli mnie któregoś dnia nie pozna, co wtedy?
Alicja popatrzyła na ojca w fotelu i uspokoiła się. Oglądał album ze zdjęciami zwierząt, bez okularów. Czytał duże litery i w pewnym momencie powiedział patrząc na mapę: to Ameryka Południowa a to północna. Co to za cholera, że rano nie mogłem tego przeczytać, ani nie znałem tej mapy? Co to się porobiło?
Alicja uśmiechnęła się i włączyła telewizor. Po raz kolejny obejrzała" Szklaną pułapkę" z dzielnym Bruce Willisem a ojciec powiedział:" Ja go już gdzieś widziałem, nie mogę przypomnieć... jak on się nazywa...?"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Orient-Express
Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...
-
Wreszcie śnieg i mróz, i słońce, i prawdziwa zima. Spóźniona o miesiąc, ale jest. Szrot który mijam każdego dnia obsypany śniegiem. Sople...
-
Przeczytajcie ten wpis, bo w razie potrzeby będziecie wiedzieć, do kogo iść. Ja nie wiedziałam. To, że trzeba natychmiast operować syna s...
-
Mieszkają w Trokach na Litwie od siedmiuset lat. Jest ich dwustu sześćdziesięciu. Polacy z Litwy mówią o nich- Karaimowie i uważają za odła...
-
Czy wiecie jakie jest największe przekleństwo w Białymstoku…? - „A żeb ciebie dwa sliedzi obsrali…!!!” Ten tak miły dla ucha język sły...
-
Trzydzieści dolarów- tyle mi zostało po opłaceniu wizy, pilotów, przewodnika, przejazdów i biletów wstępu do świątyń. Trzydzieści dolaró...
-
Żeby spędzić weekend w Hotelu Gołębiewski wystarczy mieć kuzyna, który Cię tam zaprosi i pokryje koszty, bo właśnie obchodzi swoje urodz...
-
Maleńczuk w Internecie śpiewa o Putinie z właściwym sobie wdziękiem: „ владимир на бсегд а ни хуя „. To jest konkretny głos w sprawie U...
-
I Grzybku maleńki biegłaś mi na spotkanie o czwartej po południu z ufnością ...
-
Dopiero teraz rozumiem- dawne piosenki pełne tęsknoty i ciepła: „ Mówcie co chceci nie ma na swieci joj jak serce batiara”/Batiar jak...
Smutne, ale prawdopodobne. Dorosłe dzieci na utrzymaniu emerytów.Pozdrowienia serdeczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia. Przypomniało mi się opowiadanie pt. : "Miłosierdzie gminy". Starych, zmęczonych ludzi wystawiano na aukcji: spanie i miska zupy za pilnowanie dzieci, sprzątanie itp. To było 100 lat temu czyli nie aż tak dawno.
Usuń