Za
co lubię ten film?
Bo
mnie bawi, bo odpoczywam, bo odnajduję kawałek siebie w każdej z
bohaterek, bo wspaniale jest pomyśleć, że można odejść od
faceta tylko dlatego, że kupuje mieszkanie z garderobą tak małą
jak szafa w przeciętnym m3, albo dlatego, że trzaska drzwiami.
Luksus! I to jest to! Za to go lubię.
Bohaterki
równie kochane co okropne: Carrie (S.J. Parker) chuda
niemożliwie i z krzywymi nogami, Miranda- złośliwa, Charlotte- głupkowata
a Samantha- erotomanka.
A jednak, kiedy jestem zmęczona, włączam kanał czterdziesty i wpadam w te wielkie szafy, garderoby, pralnie, podrywy, spotkania i rozstania, kochanków Samanty, wahania Carrie, ironię Mirandy itd. itd. I już mi nie przeszkadza wielki nochal Parker i już nie drażni mnie, że mówią o niej piękna, że kamera żongluje tak sprytnie, by nie pokazać jej naprawdę.... Wpadam w rytm felietonów, które się nie kończą ani nie zaczynają, ale wiszą w powietrzu jak baloniki Okudżawy
A jednak, kiedy jestem zmęczona, włączam kanał czterdziesty i wpadam w te wielkie szafy, garderoby, pralnie, podrywy, spotkania i rozstania, kochanków Samanty, wahania Carrie, ironię Mirandy itd. itd. I już mi nie przeszkadza wielki nochal Parker i już nie drażni mnie, że mówią o niej piękna, że kamera żongluje tak sprytnie, by nie pokazać jej naprawdę.... Wpadam w rytm felietonów, które się nie kończą ani nie zaczynają, ale wiszą w powietrzu jak baloniki Okudżawy
I lubię jej garderobę i tysiąc par butów i przystojnego Biga. Bo
jest taki poważny i w ogóle..., i lubię, że ta Carrie taka
powiewna z charakteru, taka nie do kupienia!
A
Samantha? Fascynująca blondynka pełna życia, szczera do bólu (Kim Cattrall), erotomanka do kwadratu- Ale
jakże wolna! - zwłaszcza w krajach arabskich, gdy zrzuca spódnicę i
paraduje w białych szortach na targu. Jak tu jej nie lubić! A
Miranda? -cyniczna prawniczka z grzybową fryzurą- ale to ona „robi
za faceta” w związku, co wcale nie jest rzadkie i to ją widuję w
życiu codziennym a jej cyniczne uwagi w rodzaju: „ Czy on się nie
podciera, jego majtki były brązowe...!” to samo życie. I
wreszcie Charlotte z jej naiwnością i marzeniami o małżeństwie z
facetem idealnym, z okrzykami i westchnieniami trzydziestoletniej
nastolatki z rozwianym włosem.
A jednak -kiedy idą razem przez miasto to kwartet doskonały. Kiedy piją kawę w kawiarni albo inne trunki i opowiadają o swoich rozczarowaniach i oczekiwaniach i nigdy się nie krytykują- to po prostu bajka. Te kobiety umieją się przyjaźnić, nie wchodzą sobie w drogę, nie odbijają facetów. Tutaj są idealne i za to je kocham.
A jednak -kiedy idą razem przez miasto to kwartet doskonały. Kiedy piją kawę w kawiarni albo inne trunki i opowiadają o swoich rozczarowaniach i oczekiwaniach i nigdy się nie krytykują- to po prostu bajka. Te kobiety umieją się przyjaźnić, nie wchodzą sobie w drogę, nie odbijają facetów. Tutaj są idealne i za to je kocham.
Mam
jeszcze jeden film na odpoczywanie: „Cztery wesela i pogrzeb” i
oczywiście : „Bridget Jones”
Okropny film.
OdpowiedzUsuńMnie się podoba. Dobra komedia nie jest zła... Pozdrawiam.
Usuń