Żeby
zrobić dobry obiad trzeba jechać nad stawy, położyć się na
trawie w cichym miejscu obok wielkich drzew, które dają cień i
szemranie wiatru i po prostu opalać się przez godzinę, bo dwie to
już za dużo i nudno, chyba że się zaśnie. Powoli wszystko
ucicha, wszystkie niepokoje. Na wrotkach jedzie dziadek ale pełen
werwy a obok śmigają rowery, dzieci na huśtawce dźwięczą dalekim
śmiechem, chłopak z dziewczyną oparci o siebie czytają na kocu. Na nartach wodnych przewraca się pływak a
chmara kaczek chowa się pod mostem. To jest dobry dzień. Teraz
można odjechać, kupić schab i przygotować najprostszy polski
obiad. Cóż mięso nie jest wspaniałe..., nie pochodzi od świń,
które pomrukują w słomie i taplają się w błocie na wolnym
wybiegu. Mięso ze sklepu nie pachnie nigdy, ale innego nie ma, więc
biorę ładny kawałek myję pod kranem i wodę zbieram w miskę.
Podlewam nią pelargonie, żeby pięknie rosły. Potem schab kroję w
plastry, ubijam tłuczkiem nie i odstawiam na chwilę bez solenia. W
innej misce rozbijam jajka wiejskie, solę i pieprzę a potem wkładam
w nie plastry mięsa i oprószam bułką tartą. Jeśli mam dobry
smalec to smażę na smalcu, na złoty kolor a jeśli nie mam to na
oleju, lecz olej kilka razy zmieniam. Zapomniałam dodać, że
wcześniej oskrobałam młode ziemniaki z różową skórką i
ugotowałam razem z cebulą (dodaje smaku nawet starym kartoflom) a
nad nimi na parze umieściłam kalafior. Posoliłam wszystko dopiero
pod koniec parowania i po odlaniu wody obsypałam koperkiem: pachnąco
zielonym. Do tego jeszcze szybka sałatka z pomidorów malinowych (im
większe tym lepsze) z dodatkiem rzodkiewek, szczypioru, pietruszki i
kopru. Doprawiam według smaku i polewam olejem z pestek winogron.
To mój ulubiony: delikatny, bezwonny i doskonały zarówno do
sałatek jak i do smażenia.
I
gotowe. Na dużym talerzu soczysty złoty kotlet, kilka ziemniaków,
kalafior, kolorowa sałatka. Czy mam pisać dalej? Na kolację
truskawki z blendera z dodatkiem śmietany i miodu Janusza z pasieki "Bee Royal" , ale to nie koniec. Tym sosem polewam gorące, drożdżowe bułeczki na parze nadziewane też truskawkami. Sama je robię. Lubię
jak rosną na drewnianej stolnicy oprószonej mąką. Na koniec
zrobię ulubioną herbatę i obejrzę film na kanapie i to jest mój
początek urlopu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz