Indyczki są dobre i ufne. Po południu w kurniku lub w
niedzielę rano można wziąć jedną na kolana i siedzieć z nią na snopku słomy.
Jest tak miło i przyjemnie. Indyczki są dobrymi matkami. Są przyjazne i
odporne. Nasze hale są jasne, pełne światła i powietrza. Ptaki dobrze się tu
czują. Mają lepsze warunki niż my. Dostają najlepszą paszę, na jaką nas
stać. Lubię tu być w niedzielę sama.
Z okien na piętrze widać las i słońce. Czasem pada deszcz. Małe ptaki pięknie rosną. Indory nadymają czerwone korale i nie wchodzę do nich bez szczotki, bo bardzo żywo reagują na wejście. Czerwienieją jeszcze bardziej i stroszą pióra. Rzadko się zdarza, żeby atakowały, ale kiedyś jeden skoczył mi na ramię a drugi dziobnął w kolano. Czuję przed nimi respekt. Ich gulgotanie słychać z daleka.
Z okien na piętrze widać las i słońce. Czasem pada deszcz. Małe ptaki pięknie rosną. Indory nadymają czerwone korale i nie wchodzę do nich bez szczotki, bo bardzo żywo reagują na wejście. Czerwienieją jeszcze bardziej i stroszą pióra. Rzadko się zdarza, żeby atakowały, ale kiedyś jeden skoczył mi na ramię a drugi dziobnął w kolano. Czuję przed nimi respekt. Ich gulgotanie słychać z daleka.
Prawie nigdy nie jadamy indyków. Zawdzięczamy im utrzymanie
i nawet ten długopis. Jednak zawsze jest konieczność odwiezienia ich do rzeźni.
Już wiele razy słyszałam, że fermy to obozy koncentracyjne. Nawet dziś w
Gazecie Wyborczej czytałam taki artykuł. Nasze ptaki nie czują się jak w
obozie. Chciałabym w przyszłości wypuszczać je na wybieg. Jest ich około
dwadzieścia tysięcy. Wokół hal jest kilka hektarów ziemi. Straszne są fermy do
tuczenia gęsi na pasztety strasburskie a także fermy niosek, gdzie kury nigdy
nie wychodzą ze swoich małych klatek, które są układane piętrami – jedna na
drugiej.
Jednak nasze ptaki nie umierają śmiercią naturalną ze
starości. Nie stać nas na to. My także chodzimy w kieracie. Tylko myśl może
lecieć ku gwiazdom- myśl, która żyje w dobrze odżywionym ciele. Wołałabym żyć z
pisania i z tego utrzymać dzieci.
Czy moja myśl jest na tyle silna, bym nie musiała być
indyczką i dreptać w miejscu do śmierci?
Lipiec 1997
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz