Spała to urocze miejsce, w którym się zawsze zatrzymuję jadąc
do Lublina. Lubię jej piękne lasy, w których polowali królowie i jej niespieszny
nastrój. Lubię pływać w Pilicy i zjeść „schabowego po chłopsku” w głównej
karczmie albo barszcz z kołdunami w małym dworku myśliwskim. Miejscowych ludzi
jest mało. O wiele więcej tych z rezydencji rozsianych w zacienionych
uliczkach. Po alejach jeżdżą rowerzyści a sportowcy ćwiczą w oddali, w wielkiej
hali do lekkiej atletyki. Są jarmarki antyków, rękodzieła i wszelakich rupieci,
są ścieżki rowerowe, drewniany kościół w parku, bryczki konne, odrestaurowana
stajnia cara Aleksandra III. Przed wojną była tu także rezydencja prezydentów
Rzeczypospolitej. Niedaleko stąd do Inowłodza, gdzie jest zamek Kazimierza Wielkiego. Blisko do Fryszerki nad stawami, gdzie można
zjeść świeże pstrągi- naprawdę smaczne.
I są oczywiście harleye. Kilka razy takim jechałam- niestety dość dawno temu...
I jest Pilica z obłokami
Niegdyś była tu stajnia a dziś jest restauracja :)
Na jarmarku nie tylko antyki
a w karczmie nie tylko smalec....
zadbane uliczki
i potężne dęby
Miodowy Domek- tak go nazwałam. Obeszłam dookoła, zrobiłam zdjęcia w ogrodzie, obejrzałam doniczki na ganku, zawołałam czy ktoś jest i wyszłam przez tę bramę z napisem: "Otwarte - miód z własnej pasieki".
Idea otwartych bram bardzo mi odpowiada a jeszcze bardziej idea - braku wszelkich ogrodzeń. Przez taką Polskę można iść jak przez wielki ogród. Już widziałam pod Lublinem piękne miejsce z kwiatami, gdzie usunięto płot. Widziałam też takie miejsca w Ustce. Mam nadzieję, że one nas kiedyś zaleją:)
Idea otwartych bram bardzo mi odpowiada a jeszcze bardziej idea - braku wszelkich ogrodzeń. Przez taką Polskę można iść jak przez wielki ogród. Już widziałam pod Lublinem piękne miejsce z kwiatami, gdzie usunięto płot. Widziałam też takie miejsca w Ustce. Mam nadzieję, że one nas kiedyś zaleją:)
Taka modlitwa to ja rozumiem :)
OdpowiedzUsuńElu, robisz mi zawsze takiego smaka na polskie lato. Tak barwnie opisujesz te miejsca, aż ślinka cieknie: kąpiel w rzece, schabowy, jarmark ze smalcem, wiatr we włosach... jeszcze pewnie jakieś lody z wielkimi gałkami, nie takie jak w wielkomiejskich cukierniach, aptekarsko odmierzane, wielkości kostki cukru? Tęskno mi za tym. Ale w tym roku będę w Polsce już w sierpniu: jeszcze na ciut się załapię. Jeszcze lato za nogi schwytam :)
Super! W sierpniu pracuję. Może wpadniesz?:) i pojedziemy nad Pilicę. To tylko 60km.Akurat lodów tam nie jadłam, ale gofry z jagodami i truskawkami- jak najbardziej. Kupiłam dziś dobrą kawę włoską i mój młynek działa. Wielkie sorki, że wtedy gdy u mnie byłas o kawie zapomniałam....i miałam tylko niedobrą. A zatem do zobaczenia:)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie, Elu :) I dzięki za zaproszenie!! Zobaczę, jaki mi się grafik wyklaruje, bo tego jeszcze nie wiem. Możliwe, że będę musiała gdzieś być, ale nastawiam się pozytywnie :)
UsuńFajnie Napisałaś o Spale i okolicy... nigdy nie byłem w Spale choć mieszkam w Stolicy i to bisko jest ... Pilicę lubię pare razy wędrowałem nad tą rzeką .... To życzę Ci udanego lata... i dużo doznań letnio-estetycznych w okolicy Spały... i innych okolicach też..... blue
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo:)O spale wspominam także we wpisie: "Dwa tygodnie wolności" a jeszcze wcześniej w : "A może byśmy tak najmilszy..."
UsuńW tym roku na pewno będę na Mazurach i nad Jeziorem Białym w południowej Polsce. Przyda się spokój i wyciszenie. Wszystkiego dobrego:)