poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Czarownice Giedymina


To, co mnie ucieszyło najbardziej w malowniczym Wilnie to wesoły  autobus pełen polskich nastolatków w białych podkoszulkach z motylami w kolorach litewskiej flagi i napisami: POLSKA  LITWA.  Od lat próbujemy łatać   kilkuset letnią unię z sąsiadami i kiepsko to wychodzi, więc ta łatka skrojona z ułańską fantazją, unosząca skrzydła do lotu napełnia mnie optymizmem.  Chciałabym odwiedzić  polski cmentarz na Rossie i zobaczyć tam przed wejściem także polski napis, bo przecież odwiedzają go głównie rodacy.  Na razie są tylko litewskie, niemieckie i angielskie słowa. Przechodzę przez wysoką bramę i widzę w oddali dość niezwykłą parę. On w czarnym sombrero jak Amerykanin z westernu z apaszką w grochy na szyi i ona w czerwonych gatkach do kolan z frędzelkami  po bokach, do tego  czerwone tenisówki na koturnie i  torebeczka czerwonego kapturka. On trochę kuleje ale kroczy naprzód w czarnych klompach -drewniakch ze skóry aż dudni granitowa kostka  w alejkach. Kiedy podchodzą bliżej słyszę, że Polacy i miło mi zobaczyć tak ciekawą parę trzymającą się za ręce jak nastolatki, choć to przecież dziadkowie. On mówi z humorem, że żadna wcześniej go nie chciała, a ona  śmiejąc się dodaje, że była sama dłużej niż on a teraz mieszkają razem  w małym domku na suwalskiej wsi , żyją z  renty i uprawiają ogródek . Razem podchodzimy do  grobowca z planszą  Solidarności.  Na pierwszym planie wielka, marmurowa płyta z napisem: MATKA I SERCE SYNA.  To grób Piłsudskiego. On także pochodził z Wilna i pragnął tu spocząć, więc spełniono jego wolę i pochowano tu jego serce.  Są tam zawsze świeże: biało czerwone kwiaty. Słońce wyszło zza chmur, więc przymierzam się do zdjęcia, a tu masz:  dwóch filmowców z manelami ustawia się bez pardonu i zasłaniają widok. I cóż zamierzają filmować? Samotny grobowiec wodza…? Ależ skąd. To tylko przygrywka do filmowania procesji, którą oczywiście już słychać z daleka. A w procesji zlot czarownic w laczkach z całej Polski i wszystkie suną na grób Piłsudskiego. W tym wypadku nie dziwi mnie, że Litwini mają dość. Przed Ostrą Bramą kolejna pielgrzymka. Ta nachalność w modłach jest równie męcząca jak Arabowie w Egipcie, którzy na każdym kroku narzucają swój towar.
Mówiono mi, że  w restauracjach odmawia się czasem obsługi polskich wycieczek, więc czułam się trochę niepewnie na pięknych ulicach, zwłaszcza, że nawet Mickiewicz nazywa się tu Mickiewiczus. Jednak, gdy zapytałam o drogę po polsku odpowiedziano mi uprzejmie łamanym rosyjskim a kelnerka w kawiarni mówiła po polsku równie swobodnie jak po angielsku i tak było za każdym razem. Czy trafiałam jedynie na  Polaków i Rosjan skoro tam mieszka obecnie 63 procent Litwinów?

- Od kiedy w styczniu wprowadzili euro, nie ma z czego żyć- mówi Polka, która mieszka w Wilnie od urodzenia i jest przewodnikiem wycieczek.
„ Oni nas tym euro- udusili – dodaje.  Najdroższe są artykuły pierwszej potrzeby- podstawowa żywność. Wszystkie ceny w euro a nasze pensje takie same jak były. Macie mądry rząd,  że się temu opiera, nasz robi wszystko, co im każą w unii.”
 To była pierwsza pochwała naszego rządu, jaką usłyszałam w ciągu ostatnich kilku lat i czułam się podbudowana. Weszłam do supermarketu, który jest odpowiednikiem naszej Biedronki a tam jabłka w przecenie po 1,8 euro i to takie które u nas były po 1,5 zł a na rynku po złotówce. Przed zamkiem w Trokach kubek jagód  i poziomek (pół litra) kosztował 8 euro, ale tam przyjeżdżają Japończycy i inne nacje,  więc może to tylko dla nich…?
Puchar pysznych lodów z owocami w uroczej kawiarni na starym mieście kosztuje przeciętnie 5 euro a zatem podobnie jak u nas.
 Błądzę ulicami starannie odnawianego czyściutkiego Wilna, gdzie studiował Słowacki i Mickiewicz  pod okiem Lelewela, i gdzie  mieszkało tak wielu innych znakomitych rodaków. Dzięki nim miasto wydaje się bliskie. Ze wzgórza nad Wilią widać nowe dzielnice pełne granatowych wieżowców ze szkła i stali.
Kiedy dochodzę do ogromnego placu przed Katedrą Św. Stanisława czuję się nieswojo. Czy sprawia to  przestrzeń jak na Placu Czerwonym, czy Pomnik Giedymina, czy też baszta na szczycie poświęcona książętom Litwy sprzed wielu stuleci, zamek- muzeum który już w powijakach góruje nad miastem.
        Czuję się przytłoczona, tym bardziej, że przewodnik obok -starszy pan opowiada o zbrodni w Ponarach, o mordowaniu Polaków przez litewskie gestapo tzw. szaulisów. W Ponarach zamordowano osiemdziesiąt tysięcy Żydów i dwadzieścia tysięcy Polaków- wielu z ruchu oporu.
„ Oni w swoich podręcznikach przedstawiają nas jako okupantów”- mówi z goryczą. Przecież ich szlachta i magnaci woleli mówić po polsku niż po litewsku i nikt ich do tego nie zmuszał. Radziwiłłowie, Sapiehowie, Pacowie … Ja bym wszystkim życzył takiego okupanta. Teraz jest trochę lepiej i do nas przyjeżdżają na zakupy, bo kryzys ich przycisnął ale kilka lat temu nawet wspominać szkoda…, stało się z torbą na granicy całą noc  czy deszcz czy mróz, bo trzeba było dorobić do emerytury a oni się nie spieszyli.
Starszy pan westchnął i dla rozweselenia opowiedział kawał, ale masowe morderstwa z lat 1941-43 w letniskowej dzielnicy Wilna -Ponary zlały mi się w jeden ciąg z Katyniem i Wołyniem i wisiały jak cień nad tym pięknym miastem.
         




Wieża na placu katedralnym

 Plac przed Katedrą Św Stanisława i Św. Władysława


Stare miasto


Wilno przyciaga turystów z różnych krajów










Starówka wileńska zajmuje trzysta sześćdziesiąt hektarów. Od ulicy głównej odchodzą wąskie urocze uliczki. W tej było pełno motyli.




Barokowy Kościół Św. Piotra i Pawła z kryształową łodzią pod sufitem


anioł nad amboną
i ambona niżej 





Cmentarz na Rossie






Najczęściej odwiedzane przez Polaków- serce Piłsudskiego

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...