wtorek, 4 listopada 2014

POGODA DLA BOGACZY

Trzydzieści dolarów- tyle mi zostało po opłaceniu wizy, pilotów, przewodnika, przejazdów i biletów wstępu do świątyń.
 Trzydzieści dolarów- nawet jeśli się ma „All inclusive”- to w Egipcie za mało. Jedzenia, napojów i drinków jest tak wiele, że nie sposób wchłonąć nawet połowy- ale już od progu zabierają walizkę, żeby dostać dolara.
Walizka jest mała, bo po co taszczyć wielką, w kraju gdzie listopadzie jest trzydzieści stopni. W dodatku ma kółka i sama mogę ją wnieść. Jednak, co chwila  ktoś ją zabiera, by dostać swój bakszysz. Po drugie na ulicy nie sposób przejść  spokojnie, bo ciągle ktoś woła, zaprasza, nalega, by coś od niego kupić: klapki, bluzki, szale, perfumy i wisiorki wszelakiej maści. W dodatku woła po polsku: „ Daj mi szansę, ja lubię Polaków!”
Nie wiedziałam, że spotkam tam tylu handlarzy i tyle biednych dzieci, które za dolara oferują piękne mapy lub stos widokówek, i do tej pory mi żal chudej dziewczynki, co miała do sprzedania jedynie paczkę papierowych chusteczek, a ja ich nie kupiłam…
Egipt kojarzył mi się z wielkimi faraonami, Doliną Królów i piramidami. A tu nikt nie pamięta języka egipskiego, nikt nie naśladuje dumnej bogini Izydy z odkrytą  twarzą i piersią. Zapomnieli także,  że  później byli chrześcijanami, że islam narzucono im siłą i od tej pory Egipcjanki chodzą odziane od pięt do głów. Nawet te wykształcone, ze znajomością języków obcych muszą zapytać męża, czy wolno im założyć konto na Facebooku. Z tancerkami może ożenić się jedynie derwisz, bo dla nauczyciela, bankowca czy inżyniera- to ujma na honorze, jeśli nawet tańczą jak wiatr. Jedynie Koptowie  (chrześcijanie) przechowali stary język egipski w swoich kościołach, ale jest ich zaledwie sześć procent wśród dziewięćdziesięciu pięciu milionów całego kraju. Z chrześcijankami wolno się żenić, bo w ten sposób szerzy się islam, one wchodzą do domu męża i podlegają jego władzy, ale  arabce nie wolno poślubić chrześcijanina.
Co za świat….?!
Nikt nie da im wolności- muszą wywalczyć ją same jak niegdyś nasze sufrażystki. Mam nadzieję, że patrząc na dumne ciała swych bogiń zbuntują się któregoś dnia, pozdejmują szmaty i razem z nami popływają w morzu. Na rozległych plażach nad Morzem Czerwonym widziałam tylko jedną Arabkę w wodzie, w chustce- spowitą w czerń. Była szczęśliwa, że ktoś pozwolił jej pływać.
 Puste statki- hotele czekają na Nilu jak widma. Żeby dojść  do naszej  „Księżniczki Sary” przechodzimy przez siedem pustych pokładów.  Turyści uciekli, pozostawiając bez pracy tysiące rodzin. Tylko Rosjan jest sporo. W czterystutysięcznej Hurghadzie jak w Białymstoku reklamy są po rosyjsku. Wśród stu dziesięciu turystów w rejsie po Nilu jest tylko czwórka Polaków: Julia, Ola, Kamil i ja. Opalaliśmy się na leżakach, na górnym pokładzie, pływaliśmy w basenie i popijaliśmy drinki. Późną nocą zachwycał nas  Nil i światła mijanych miast odbijające się w falach a kiedy Kamil napełnił szklanki żubrówką z sokiem jabłkowym, opowiadaliśmy kawały o sadownikach spod Grójca, co mają tak wielkie jabłka, że jak wyszedł z nich robak- to był większy od konia :) Był to nasz polski wieczór w pustynnej ziemi egipskiej, w wielkim bogactwie najdłuższej rzeki świata.

Kamil prezentował barwy narodowe i symbol Polski walczącej na swoich koszulkach. Jego prawą nogę zdobił barwny tatuaż, toteż brano go za boksera. W jego towarzystwie chodziłyśmy na targ w Assuanie. Ola w króciutkich szortach i skąpej podkoszulce z papierosem – była jak wykrzyknik w bazarowym tumulcie. Spoglądały na nią zaciekawione oczy spod zasłon. Jednak nikt nas nie łajał ani nam nie groził. Przeciwnie. Co chwila ktoś podchodził i zapraszał do swego kramu. Jeden z Arabów w błękitnej tunice zawołał wesoło po polsku: „ U mnie nie za darmo, ale tanio!” Śmialiśmy się wesoło, kupując hibiskus i trawę cytrynową.  Czuliśmy się jak bogacze wydając dziesięć dolarów. Telewizyjny obraz  strasznych Arabów-  w ogóle nie przystaje do prawdziwego klimatu tamtych miejsc. Jednak w wielu miejscach stoją żołnierze z karabinami i sprawdzają dokumenty naszego kierowcy. Nawet w biednym Edfu, gdzie podróżuje się na osłach przed wjazdem do miasta stał karabin wycelowany w nasz samochód. Dlaczego? Nasz przewodnik mówi, że w Egipcie jest osiem milionów islamskich ekstremistów. Nie wiadomo, kto wjeżdża do miasta i w jakim celu- stąd ta ostrożność.


     Plaża dla turystów nad Morzem Czerwonym w Hurghadzie


      Przejście na naszą plażę

        


          
Hurghada- miasto kurort od podstaw zbudowane na piasku



Tak płynęliśmy aż do tamy w Assuanie



Płynęliśmy nocą a w ciągu dnia zwiedzaliśmy starożytne świątynie
 Świątynia królowej Hatszepsut w Luksorze. Zwiedzających prawie tu nie ma. 15 lat temu terroryści zastrzelili tu 58 turystów ze Szwajcarii, Japonii i Kolumbii.

bar na naszym statku


Świątynia Boga Sobka w Kom Ombo. Nasz przewodnik mówi, że nazwa Kom Ombo oznacza górę złota. Miasto jest tu niewielkie ale bogate. Strzeże go bóg z głową krokodyla. Starożytni Egipcjanie uważali, że im więcej krokodyli jest w Nilu- tym większe będą zbiory.


Ten dorożkarz otrzymał od nas dziesięć dolarów za dowiezienie do Świątyni Horusa. To był jego szczęśliwy dzień - zarobek na cały tydzień na utrzymanie pięciorga dzieci i żony. Koń wychudzony jak większość zwierząt tutaj, choć dla dorożkarza jest członkiem rodziny.

4 komentarze:

  1. Z tego co widzę, to wycieczka zaliczona do udanych. ;)
    Często jest tak, że dopiero będąc w danym kraju tak naprawdę go poznajemy. Media tworzą jakąś dziwną legendę na ich temat. Pytanie, po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Media służą polityce a nie nam. Kiedy uporam się z bieżącą pracą, napiszę dalszy ciąg o Egipcie. Dziękuję za komentarze i pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  2. A mnie, Elżbieto, wiesz co najbardziej szokuje? To, że wg statystyk ponad 90% kobiet w Egipcie jest poddawanych obrzezaniu, i to tej najbardziej drastycznej odmianie tego zabiegu. Prawdopodobnie nawet więcej, bo temat jest tabu i nikt nie chce o tym mówić, nawet te osoby, które pod wieloma względami uchodzą za "wyzwolone". Czy wyobrażasz sobie królową (a raczej króla) Hatszepsut rzezaną w taki sposób?? (Oczywiście nie wiadomo, kiedy ten zwyczaj się wykształcił, bo tyle wokół tej sprawy ideologii z obu stron, że prawdy trudny dociec). Ten paradoks chyba najbardziej odbiera mi mowę.

    Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się opisać tę wyprawę... i wrzucić zdjęcia! Powiedz, jak to jest patrzeć na te prastare piramidy? Człowiek musi się czuć tak naiwnie młody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kiedyś fragmenty książki Waris Dirie - Kwiat pustyni i był to dla mnie szok. Bardzo długo nie mogłam się z tego otrząsnąć. Po kilku latach przeczytałam wywiad z Waris. Czuła się rozczarowana, że nikt w Europie nie ujął się za dziewczynkami w Afryce. Oczekiwała o wiele więcej.

      Usuń

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...