wtorek, 10 stycznia 2017

Hej Kolęda


Hej kolęda kolęda! Zachodźcie panojoje jak łońskiego roku! U sołtysa punkt zborny. Proboszcza pod pachę i wio hyundaiem na kolonię!  Ola niesie plecak młodego księdza Marcina. Tęgi mróz na dworze. 22 stopnie. To nie żart, to mrozy wielkie w Mrozach Wielkich. Jezioro trzeszczy a w kominie żar. Księża przyjechali białym busem. Wysiadają w uszatkach i ciepłych szalikach. Ten z plecakiem, ten z torbą, tamten w białej komży przytupuje nogą. Zachodźcie panojoje. Sołtysowa gościnna, wita już od progu. Już czeka kawa, sernik i tiramisu z mascarpone. Można przygładzić łysinę i opracować plan. Pan Klepacki z kolonii nad jeziorem już czeka by zabrać swego księdza na wzgórze, córki sołtysa są gotowe, by zabrać dwóch następnych a chłopcy od sąsiadów u boku czwartego i piątego. Wyjechali z kolędą albo poszli pieszo, bo w Mrozach wielkich 17 ulic. Sama ich nie poznaję. Kiedy byłam dzieckiem, była tylko jedna.

Hej kolęda kolęda. Dziś nikt się nie pokłóci, nie wyłączy prądu na złość ojcu lub bratu. Renty już oddane w ręce dorosłych dzieci, wnuki przypilnowane. Nikt nie przetnie płotu piłą do metalu i nie rzuci przekleństwem, bo księdza trzeba przyjąć, położyć obrus biały, kropidło, lichtarze i kopertę z datkiem. Księża przeżegnają, zmówią modlitwę pańską a potem wrócą na obiad do sołtysa, bo zbliża się czternasta. Najstraszy –dziadek - dobrze pokropiony wodą święconą i pozostali też obdarowani opryskiem z kropidła. Wszyscy stoją w kole, w wygodnej sali z dużymi oknami, o pasterzach śpiewają a w kominku płonie: „Kłaniajcie się królowie, nie budźcie go ze snu”

Sołtys nieco zgłodniał, więc zwraca się z uśmiechem do najtęższego kapłana:  „Księciu -zapraszamy do stołu! Inni się uśmiechają, więc sołtys poprawia:  „Książę –rosół już gotowy…" Ksiądz zadowolony z takiego tytułu bierze się za ryby a potem filety nadziewane śliwkami. Inni dowcipkują, że sołtys tak obdarzył kompana w czarnej sukni.

- No to już mamy księcia, co mówię- króla!, do naszej szopki- chichocze z cicha ksiądz Marcin

-Ty będziesz jechał na osiołku… -odcina się tytułowany

- A ty, jako najmłodszy i w dodatku łysy- będziesz dzieciątkiem Jezus- śmieją się pozostali

Jeszcze tylko kieliszek na jedną nóżkę i drugą dla utrzymania równowagi i można wracać na plebanie. „Książę” dziś nie prowadzi.




    U góry po lewej bus księży


Przybyli do sołtysa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...