sobota, 6 lipca 2013

Ponad szczęściem ?

Urojone ja – jak określa je Budda, stanowi sedno wszystkich błędów. Prawda uwolni cię od lęku, który przebiera się w rozmaite kostiumy, jest zaś  nieuniknionym skutkiem wspomnianego złudzenia.”
Powyższe zdanie pochodzi z książki Eckharta Tolle- "Potęga teraźniejszości". Kupiłam ją w Biedronce, robiąc codzienne zakupy. Wydawnictwo też ma ciekawą nazwę- Galaktyka.
O tym, że umysł jest negatywny, wiem od dawna. Jednakże uwolnić się od niego jest trudno, zwłaszcza, gdy codzienność wymaga walki, gdy brak stabilności materialnej, gdy ciało boli lub słabnie z powodu choroby, gdy nad głową wiszą kredyty, gdy brak pracy itd.
W pokoju włączony telewizor z jakąś komedią i kwiaty na balkonie a jednak odczuwam  smutek.   Lipcowy wieczór za oknem, pstrągi w piekarniku, nowe buty z  fajnego  „Outletu” za miastem ,  a jednak  nie jest ok.  Takie chwile, o jakich pisze E. Tolle zdarzają mi się, ale są nietrwałe, mijają tak samo jak słońce i deszcz.  Nie uskrzydla mnie konieczność powrotu do pracy ani propozycje zatrudnienia się w Aegonie, Compensie czy ING –jako agent ubezpieczeniowy.  Nie znalazłam swojego miejsca ani nie spełniam własnych oczekiwań i to jest powód tego osadu na dnie. Autor książki powiedziałby, że to jest właśnie to urojone ja, które uniemożliwia radowanie się chwilą.

Wiele lat temu w letni wieczór, kiedy czekałam na telefon

chłopaka- napisałam wiersz:

Każda chwila w twoim życiu
jest piękna
czy idziesz w lewo
czy idziesz w prawo
zawsze jesteś ze mną
i płomień ten
jest w tobie
i jest coraz większy
nie zniszczy cię
lecz zbuduje
na moje podobieństwo
albowiem jesteś życiem
które jest ponad szczęściem 

 Czułam się tak, jakbym go usłyszała od muzy- Anioła. Tańczyłam w pokoju, ale  mój chłopak nie przyjechał. Zadzwonił, że odchodzi.  Nic nie wskazywało na szczęście.   Nie układało się tak jak chciałam- pomimo wysiłku. Pomyślałam wtedy, że te słowa to kpiny i zniechęcona wrzuciłam kartkę do szafki. Czas mijał. Zapomniany wiersz wrócił do łask, ale określenie „ponad szczęściem” nie przekonywało mnie. Nie rozumiałam go.  Kartka znowu wędrowała do szafki. Czy szczęście jest kolejnym, negatywnym wytworem umysłu?
Tamto „szczęście” właśnie takie było.  A obecne?

 Lubię ciszę w kuchni nad ranem, gdy nie ma szumu samochodów,

  gdy wlewam herbatę do szklanki, a  „moja osoba” wydaje się dość

 zabawna z tym zacięciem na smutek i pochłanianiem kolejnej

 kanapki. 

2 komentarze:

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...