I
Grzybku maleńki
biegłaś
mi na spotkanie
o czwartej po południu
z ufnością
z kapturkiem niespodzianek
Dziś
na wysokich szpilkach
i w dżinsach
pod granatowym wieżowcem
Twoje loki z wiatrem
Poznaję Cię
po kapeluszu
po ciszy w lesie
w południe miasta
II
Twój
dom na wzgórzu
obsypany
jabłkami
maleńki synek
śpi
w
kapeluszach firanek
Maślaczek
w pieluszkach
z listkiem
wychyla się ze snu
a
lisek nad oczkami
omiata Twoją
główkę
gdy dawno,
dawno temu
biegłaś przez
podwórko
Dzwoneczek
ranny
pulchną
rączką
uśpiony
ząbek trze
i w
jego oczach
jasność Twoja
Lublin 2012r.
Wspaniale się czyta, łezka się w oku kręci
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję. Pozdrawiam w zimowe popołudnie:)
OdpowiedzUsuńczytałam notki prozą, wiedziała, że jak nacisnę link do wiersza nie odejdę stąd obijętna ...
OdpowiedzUsuń" nie odejdę stąd obojętna" - Dziękuję- dzięki temu pisanie ma sens
Usuń