niedziela, 2 lutego 2014

NINECZKA - kolejny fragment

Dziewczynka ubrała się, wzięła płaszczyk,  czapkę i plecak, do którego wrzuciła  dwa jabłka i bułki w torebce. Później pocałowała babcię delikatnie, żeby jej sen był długi, cichutko zamknęła drzwi i weszła do ogrodu. Koń czekał niecierpliwie, postukując kopytami o ziemię.
Nineczka zbliżyła się  do głogów, a razem z nią jej pies.
Koń wyszedł z ukrycia, podziękował za kryjówkę i przedstawił się:
- Nazywam  się Mechanik
- Nineczka – odparła dziewczynka
- A to jest Pik, mój przyjaciel- dodała
- Weź mnie na swój grzbiet, a zaprowadzę cię w bezpieczne miejsce, daleko stąd do Jesiennych Babuleniek.  Tam jest  naprawdę pięknie.
- Tam można  śnić i żyć- dodał Pik machając ogonem 
- Jedźmy już! – powiedziała Nineczka
-Właśnie. Wsiadaj na grzbiet!
- Jak ja na ciebie wejdę? Jesteś taki wielki… Ale przecież można wdrapać się na drzewo.
Dziewczynka wspięła się na pochyłą jabłoń, chwyciła rękami grzywę i już była na koniu.
- Trzymaj się mocno, będę cię kołysał.
Za głogami płot był stary i mocno pochylony, więc łatwo go przeszedł. Znacznie trudniej było zejść ze zbocza do wody. W pewnej chwili potknął się i dziewczynka omal nie spadła.
W końcu zeszli na dół. Mechanik biegł kłusem po wodzie, by nie zostawiać śladów a kiedy dotarli do skraju lasu, pędził galopem wśród pól i pagórków Krainy Tysiąca Jezior. Słabe światło księżyca i dalekich gwiazd wskazywało drogę. W końcu dotarli do rzeki.
- Biegnij w górę- powiedziała Nineczka
- Ona  wypływa ze skałek. Tam są już  bory Jesiennych Babuleniek
- Odpocznijmy chwilę. Nikogo nie ma - powiedział Pik -zziajany
- Dobrze. Napiję się wody i zjem trochę koniczyny. Od rana nic nie jadłem.
Pochylił się nisko, by dziewczynka zjechała po jego szyi i długo pił wodę z rzeki. Zza chmur wypłynął księżyc i było o wiele jaśniej. Nineczka oparła się o pień brzozy i zaczęła zasypiać. Pik położył głowę na jej kolanach i drzemał. Minęło kilka godzin. Obudził ich delikatny dotyk.
- Musimy iść dalej- powiedział Mechanik
Las budził się ze snu. Wstawało słońce. Pajęczyny z kroplami rosy wyglądały jak maleńkie diamenty.
- Pikuś zobacz jak pięknie!
Dziewczynka wspięła się na gałąź rosochatej sosny i znowu była na koniu. Tym razem poruszali się wolniej, bo teren się podnosił i było dużo głazów. W oddali ukazała się wielka skała. Była  niezwykle piękna. Zatrzymaj się przy niej – powiedziała Nineczka. Chcę zejść. Mechanik opuścił głowę i dziewczynka zjechała na ziemię. Podeszła do skały,  pogłaskała  miękkie, zielone mchy, które ją porastały i powiedziała cichutko:
- Wydaje mi się, że już tutaj byłam, dawno temu…, może we śnie?
-  Skała zadrżała i podniosła ciężkie powieki.
- Naprawdę?- spytała powoli
Dziewczynka  z zakłopotaniem patrzyła na przyjaciół. Zapadła cisza. Skała odezwała się znowu:
- Rzadko tu ktoś przychodzi. Dokąd się wybieracie?
- Do Jesiennych Staruszek – powiedziała Nineczka
- Idźcie tą ścieżką, ale nie zatrzymujcie się, kiedy wokół pełno paproci.
- Dlaczego?
-  Paprocie prowadzą do bagien a  tam mieszka topielec.
- Nie boję się go- powiedział Mechanik
- Lepiej go nie spotykać- odparła Skała powoli. Tylko na suchej polanie może być wasz przystanek. Pamiętajcie.
- Czy daleko jeszcze do domu Babuleniek?- zapytała Nineczka
- Jutro rano na pewno tam dojdziecie
- Dziewczynka  dotknęła dłonią drżącą Skałę i powiedziała ze wzruszeniem:
- Dziękuję
 Zielone, omszałe oczy patrzyły na nią łagodnie
- Muszę już iść- powiedziała szeptem
-Tak idź- zadrżała Skała.
Dziewczynka dołączyła do przyjaciół, którzy czekali na nią w milczeniu. Stali na ścieżce przy źródełku. Szafirowe słońce oświetlało puszczę. Było tajemniczo i cicho. Każdy po kolei napił się wody, potem Nineczka weszła na głaz i z niego na konia, i ruszyli przed siebie. Majestatyczne  drzewa zasłaniały ścieżkę, ale odnajdowali ją.  Poruszali się wolno i z zaciekawieniem patrzyli na las. Nineczka trzymała się grzywy i już miała zejść, gdy coś zaszeleściło za nimi. Pik strzygł uszami niespokojnie, podobnie jak Mechanik.  Schowali się za szerokim pniem drzewa, wyglądając ostrożnie. Ścieżką szedł Smok Baloniasty z bardzo, bardzo długim ogonem, który mienił się  kolorami. Ktoś grał na flecie, a smok szedł przed siebie zatopiony w myślach.  Szedł w ich kierunku. Wstrzymali oddech z wrażenia. Był kilka razy większy od Mechanika. Przeszedł ścieżkę w odległości kilku metrów od nich i choć przylgnęli do pnia, mógł ich zauważyć. Szedł powoli i majestatycznie. Cały czas przed siebie. Wreszcie znikł między drzewami, lecz jego ogon wciąż się ciągnął. Nikt się nie poruszył. Patrzyli zdumieni.
- Jaka piękna melodia… - westchnęła dziewczynka i nuciła ją w myślach, żeby zapamiętać
- Ale ogon! – zarżał koń
- Wygląda jak neon!- zauważył Pik
-Skąd on się tu wziął?
- To  chyba z tej melodii…. ale kto  ją gra?
Tajemnicze dźwięki dobiegały z oddali. Nagle wszystko ucichło. Tęczowy ogon znikał.
- Patrzcie- już go prawie nie ma- powiedziała Nineczka
- Jakby wyparował- zauważył Pik
- Nie mów, że ci się nie podoba….
- Ale nie wiadomo, kto to jest…
-Skała  ostrzegła nas tylko przed bagnami. Powiedziała, by zatrzymać się na postój w suchym miejscu. Ufam jej. A ten smok wydaje się miły.
Szli dalej trzymając się ścieżki, która chwilami zupełnie znikała. Dziewczynka powiedziała, że chce iść pieszo, więc Mechanik pochylił się, by zjechała na dół. Zanuciła melodię, którą grał tajemniczy flet i znowu drzewa zaczęły szeleścić a z tyłu pojawił się smok. Ukryli się wyglądając zza krzewów. Mechanik i Pik wstrzymali oddech a Nineczka ściszyła głos. Tajemniczy smok przeszedł lekkim krokiem w pobliżu nie zwracając na nich uwagi i wkrótce zasłoniły go drzewa. Tylko długi ogon wciąż ciągnął się przed nimi i falował w paprociach. Nineczka przestała nucić i znikł jak kamfora.
- Widzicie, nie jest groźny, możemy iść za nim
- Tak czy siak mamy po drodze- uśmiechnął się Pik i zamerdał ogonem
Mechanik był jak zwykle poważny a Nineczka zerwała  modrzewiową szyszkę i podrzuciła  w górę.  Pik  natychmiast ją złapał. Roześmieli się  wszyscy. Pies rozpędził się i dał nura w zielone, miękkie krzewy.
- Zatrzymajmy się na chwilę. Jestem głodna- powiedziała dziewczynka
- I ja też ! - zaszczekał
Nineczka usiadła pod drzewem, wyjęła dwie bułki dla siebie i pieska a Mechanik szukał smacznej, soczystej trawy. Po pewnym czasie przyszedł do nich i powiedział:
-Tam dalej jest dziwne drzewo...



2 komentarze:

  1. Przeczytałem :) Pisz dalej :) Jak zostanę kiedyś dziadkiem będę wnukom czytał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna bajka, cała masa dobrych pomysłów. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...