Dziewczynka ubrała się, wzięła
płaszczyk, czapkę i plecak, do którego
wrzuciła dwa jabłka i bułki w torebce.
Później pocałowała babcię delikatnie, żeby jej sen był długi, cichutko zamknęła drzwi i weszła do
ogrodu. Koń czekał niecierpliwie, postukując kopytami o ziemię.
Nineczka zbliżyła się do głogów, a razem z nią jej pies.
Koń wyszedł z ukrycia, podziękował za
kryjówkę i przedstawił się:
- Nazywam się Mechanik
- Nineczka – odparła dziewczynka
- A to jest Pik, mój przyjaciel-
dodała
- Weź mnie na swój grzbiet, a zaprowadzę
cię w bezpieczne miejsce, daleko stąd do Jesiennych Babuleniek. Tam jest naprawdę pięknie.
- Tam można śnić i żyć- dodał Pik machając ogonem
- Jedźmy już! – powiedziała Nineczka
-Właśnie. Wsiadaj na grzbiet!
- Jak ja na ciebie wejdę? Jesteś taki
wielki… Ale przecież można wdrapać się na drzewo.
Dziewczynka wspięła się na pochyłą
jabłoń, chwyciła rękami grzywę i już była na koniu.
- Trzymaj się mocno, będę cię kołysał.
Za głogami płot był stary i mocno
pochylony, więc łatwo go przeszedł. Znacznie trudniej było zejść ze zbocza do
wody. W pewnej chwili potknął się i dziewczynka omal nie spadła.
W końcu zeszli na dół. Mechanik biegł
kłusem po wodzie, by nie zostawiać śladów a kiedy dotarli do skraju lasu,
pędził galopem wśród pól i pagórków Krainy Tysiąca Jezior. Słabe światło
księżyca i dalekich gwiazd wskazywało drogę. W końcu dotarli do rzeki.
- Biegnij w górę- powiedziała
Nineczka
- Ona
wypływa ze skałek. Tam są już bory Jesiennych Babuleniek
- Odpocznijmy chwilę. Nikogo nie ma -
powiedział Pik -zziajany
- Dobrze. Napiję się wody i zjem
trochę koniczyny. Od rana nic nie jadłem.
Pochylił się nisko, by dziewczynka
zjechała po jego szyi i długo pił wodę z rzeki. Zza chmur wypłynął księżyc i
było o wiele jaśniej. Nineczka oparła się o pień brzozy i zaczęła zasypiać. Pik
położył głowę na jej kolanach i drzemał. Minęło kilka godzin. Obudził ich
delikatny dotyk.
- Musimy iść dalej- powiedział
Mechanik
Las budził się ze snu. Wstawało
słońce. Pajęczyny z kroplami rosy wyglądały jak maleńkie diamenty.
- Pikuś zobacz jak pięknie!
Dziewczynka wspięła się na gałąź
rosochatej sosny i znowu była na koniu. Tym razem poruszali się wolniej, bo
teren się podnosił i było dużo głazów. W oddali ukazała się wielka skała. Była niezwykle piękna. Zatrzymaj się przy niej –
powiedziała Nineczka. Chcę zejść. Mechanik opuścił głowę i dziewczynka zjechała
na ziemię. Podeszła do skały,
pogłaskała miękkie, zielone mchy,
które ją porastały i powiedziała cichutko:
- Wydaje mi się, że już tutaj byłam,
dawno temu…, może we śnie?
- Skała zadrżała i podniosła ciężkie powieki.
- Naprawdę?- spytała powoli
Dziewczynka z zakłopotaniem patrzyła na przyjaciół. Zapadła cisza. Skała
odezwała się znowu:
- Rzadko tu ktoś przychodzi. Dokąd
się wybieracie?
- Do Jesiennych Staruszek –
powiedziała Nineczka
- Idźcie tą ścieżką, ale nie zatrzymujcie
się, kiedy wokół pełno paproci.
- Dlaczego?
- Paprocie prowadzą do bagien a tam mieszka topielec.
- Nie boję się go- powiedział
Mechanik
- Lepiej go nie spotykać- odparła Skała
powoli. Tylko na suchej polanie może być wasz przystanek. Pamiętajcie.
- Czy daleko jeszcze do domu
Babuleniek?- zapytała Nineczka
- Jutro rano na pewno tam dojdziecie
- Dziewczynka dotknęła dłonią drżącą Skałę i powiedziała ze
wzruszeniem:
- Dziękuję
Zielone, omszałe oczy patrzyły na nią łagodnie
- Muszę już iść- powiedziała szeptem
-Tak idź- zadrżała Skała.
Dziewczynka dołączyła do przyjaciół,
którzy czekali na nią w milczeniu. Stali na ścieżce przy źródełku. Szafirowe
słońce oświetlało puszczę. Było tajemniczo i cicho. Każdy po kolei napił się
wody, potem Nineczka weszła na głaz i z niego na konia, i ruszyli przed
siebie. Majestatyczne drzewa zasłaniały
ścieżkę, ale odnajdowali ją. Poruszali
się wolno i z zaciekawieniem patrzyli na las. Nineczka trzymała się grzywy i
już miała zejść, gdy coś zaszeleściło za nimi. Pik strzygł uszami niespokojnie,
podobnie jak Mechanik. Schowali się za szerokim
pniem drzewa, wyglądając ostrożnie. Ścieżką szedł Smok Baloniasty z bardzo,
bardzo długim ogonem, który mienił się kolorami. Ktoś grał na flecie, a smok szedł
przed siebie zatopiony w myślach. Szedł
w ich kierunku. Wstrzymali oddech z wrażenia. Był kilka razy większy od Mechanika.
Przeszedł ścieżkę w odległości kilku metrów od nich i choć przylgnęli do pnia,
mógł ich zauważyć. Szedł powoli i majestatycznie. Cały czas przed siebie. Wreszcie
znikł między drzewami, lecz jego ogon wciąż się ciągnął. Nikt się nie poruszył.
Patrzyli zdumieni.
- Jaka piękna melodia… - westchnęła
dziewczynka i nuciła ją w myślach, żeby zapamiętać
- Ale ogon! – zarżał koń
- Wygląda jak neon!- zauważył Pik
-Skąd on się tu wziął?
- To chyba z tej melodii…. ale kto ją gra?
Tajemnicze dźwięki dobiegały z
oddali. Nagle wszystko ucichło. Tęczowy ogon znikał.
- Patrzcie- już go prawie nie ma-
powiedziała Nineczka
- Jakby wyparował- zauważył Pik
- Nie mów, że ci się nie podoba….
- Ale nie wiadomo, kto to jest…
-Skała ostrzegła nas tylko przed bagnami. Powiedziała,
by zatrzymać się na postój w suchym miejscu. Ufam jej. A ten smok wydaje się
miły.
Szli dalej trzymając się ścieżki,
która chwilami zupełnie znikała. Dziewczynka powiedziała, że chce iść pieszo,
więc Mechanik pochylił się, by zjechała na dół. Zanuciła melodię, którą grał
tajemniczy flet i znowu drzewa zaczęły szeleścić a z tyłu pojawił się smok.
Ukryli się wyglądając zza krzewów. Mechanik i Pik wstrzymali oddech a Nineczka
ściszyła głos. Tajemniczy smok przeszedł lekkim krokiem w pobliżu nie zwracając
na nich uwagi i wkrótce zasłoniły go drzewa. Tylko długi ogon wciąż ciągnął się
przed nimi i falował w paprociach. Nineczka przestała nucić i znikł jak
kamfora.
- Widzicie, nie jest groźny, możemy iść
za nim
- Tak czy siak mamy po drodze-
uśmiechnął się Pik i zamerdał ogonem
Mechanik był jak zwykle poważny a
Nineczka zerwała modrzewiową szyszkę i
podrzuciła w górę. Pik natychmiast ją złapał. Roześmieli się wszyscy. Pies rozpędził się i dał nura w
zielone, miękkie krzewy.
- Zatrzymajmy się na chwilę. Jestem
głodna- powiedziała dziewczynka
- I ja też ! - zaszczekał
Nineczka usiadła pod drzewem, wyjęła
dwie bułki dla siebie i pieska a Mechanik szukał smacznej, soczystej trawy. Po
pewnym czasie przyszedł do nich i powiedział:
-Tam dalej jest dziwne drzewo...
Przeczytałem :) Pisz dalej :) Jak zostanę kiedyś dziadkiem będę wnukom czytał :)
OdpowiedzUsuńfajna bajka, cała masa dobrych pomysłów. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń