wtorek, 6 maja 2014

DAWNO TEMU W EGIPCIE

Nowy długopis smukły, czarny i nowy, biały zeszyt. W Ikei -kolorowo. Czas się tu zatrzymał. Na dużym, drewnianym stole z ogrodowych szczebelków- aluminiowe wiaderka żółte i czerwone ze sztuczną trawą i sztucznymi kwiatami. Zielony dywan kosmaty symbolizuje trawę. Fotel niedokręcony, ale wygodny za 178.  Nade mną czerwone lampy papierowe jak wielkie kwiaty po 30 zł. Podoba mi się ten zakątek z bejcowanym stołem i sześcioma krzesłami. Hej drzewko, słoneczko, hej dzieciaki szczerbate z czuprynami na żel! Ikea stawia kawę, wagarowicze przybywajcie! Masz powitanie na dzień dobry: „Ty tu rządzisz”! (Dopóki jesteś tylko kupującym…)
W równiutkich rządkach ruchomymi schodami wjeżdżają kolejne pary i oglądają półki, szafy. Na fotelach siadają, na wieszakach z metalu tęczówki wieszają i krótkimi rzęsami mrugają: tak, tak.
Modne -siwowłose z krzywymi nogami w obcisłych getrach naciskają- stop i cichutka winda obwieszona żaglami zabiera je w łódzki Port.
Baba Jaga w pantoflach z metalową sprzączką otwiera piekarniki w kuchennych salonach. Wysoki tatuś z kolczykami w uszach z małym okularnikiem pochłania talerz frytek. Elegantka w srebrzystym szalu miga widelcami i malutkie kęsy unosi nad stołem.
Hej przygodo! Maluchy się bawią przy drewnianych szynach i drewniane kolejki góry zdobywają.  Handel kwitnie. Ten wychodzi z deską za czterdzieści złotych, ten z haczykiem na fotel składany. W swoim ciasnym mieszkaniu przybije go do ściany i będzie miał nowy dizajn. Dziadkowie przymierzają kanapy- do renty. Artysta białe włosy spiął okularami a drugie na łańcuszku zawiesił na piersi. Klopsiki szwedzkie mu odpowiadają? Czy raczej cichy gwar i szum kratownic pod sufitem?
Kolejny tatuś z warkoczykiem, z maluchem słodkim w nosidełku przystaje nad basenem gumowych piłek. Kilkulatki w nich skaczą, wspinają się po linie.
Przedstawiciel handlowy nic dziś nie zarobił, więc w automacie wybiera obiad za 5 złotych. 5 hot -dogów po złotówce sztuka. Wielkie pompki z musztardą i keczupem z marchwią zapracowane w weekend, leniwe- w zwykły dzień.
Pani w średnim wieku ogląda materiały z płatkami słoneczników, z koronami drzew. Pod pachą książka z „Litera-Cafe” – dla gospodyń domowych i pół tysiąca rad na temat urody, gotowania i prania. Pani poprawia włosy, maluje rzęsy w Seforze, perfumami D and G dyskretnie skrapia się, potem przymierza do oczu szafirowe cienie i eye-liner granatowy. Z żalem odkłada je. Wie, że to zbędny wydatek i że jej chłopak w trampkach- młodszy o 10 lat nie wyda 300zł, bo mu ich ciągle brak. Ale kupi jej różę na ławeczce w parku i pizzę Margherita w pobliżu swego bloku.
Pani przegląda kartki i wybiera rady jak dla królowej Kleopatry- o kąpieli w mleku, pillingu z wiórków kokosowych, olejku avocado itp.… Zadbana babcia z dużymi piersiami nie potrzebuje świec. Do średnio gorącej wody dodaje karton mleka. W wachlarzach pary i kokosów obchodzi święta majowe.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...