niedziela, 14 sierpnia 2016

Na sznureczku słońca

Moja maleńka planeta na sznureczku słońca buja się w Kosmosie a ja wychodzę ze skorupki i otwieram dom. Jest cały różowy jak martini z lodem w pogodny dzień. W holu olbrzymie lustro. Stoi przy nim naga kobieta z ciężkimi piersiami i uśmiecha się. Potem podnosi ręce, obraca się wesoło i rozmawia z kimś, choć nikogo nie ma. A potem związuje włosy w węzeł i idzie na górę. Jestem w tym domu po raz pierwszy. Nie ma żadnych mebli, tylko podłogi i ściany. Niektóre przezroczyste jak plastry arbuzów. Czuję się jak u siebie, jakbym wypiła  gin z tonikiem.... Szerokie schody- elipsoidalne- prowadzą w górę i w dół a wielkie, różowe okna odsłaniają ogród. Ogród bardzo znajomy. To mój ogród sprzed lat i piękne pnące róże. To od nich aż tak mocno poróżowiały ściany...

I wtedy chcę do niego wejść i wyrasta przede mną olbrzymia, zielona ściana i w tym momencie budzę się i widzę, że jest wiosenna.
  

      Ten sen mnie wprawił w dobry humor- po pracy- gdzie jest trzydziestu generałów i tylko kilku szeregowców.






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...