poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Szczupła szatynka w SPA



Szczupła szatynka w SPA poddaje się masażowi. Biały szlafrok frotte wisi na wieszaku. W półmroku delikatna melodia. Woskowe świece pachną miodem. Dłonie i stopy po pillingu aksamitne w dotyku. Pastelowe paznokcie połyskują w płomykach. Jest podekscytowana i wesoła jak zawsze przed jego przyjazdem. Jutro się spotkają, wykradną szczęściu noc a może nawet dwie, o jakich mąż i żona mogą tylko pomarzyć. Ona nie wiedziała, że można tak się kochać a potem spalać w namiętności przez długie dni, tygodnie, miesiące i lata. I on też nie wiedział, że można tęsknić całymi latami i ciągle do niej wracać. Żadne z nich nie potrafi zostawić swego domu z kochającą żoną, z kochającym mężem, z dziećmi, które idą do szkoły, które wieszają ozdoby na choince i patrzą w oczy z zaufaniem. Nie potrafią ich zawieść. Zapadają w codzienność z praniem, suszeniem, szorowaniem, układaniem garnków w zmywarce, wycieczkami do ZOO, dalekich i bliskich krajów, naprawami rowerów, spłatami długów i rozwojem firmy.

- Jak możesz  tak żyć ?

- Nie mogę jej zostawić… Jest dobrą żoną i matką. To byłby dla niej cios, prawdziwy koniec świata, a zresztą powiedziałbym, gdyby Julia zrobiła to samo. Ale ona czuje się odpowiedzialna, zawsze się kimś opiekuje, dziećmi, mężem, znajomymi… mówiłem jej tyle razy…, prosiłem, tłumaczyłem, że my też mamy prawo do swojego życia, że coś się nam należy, ale ona tego nie zrobi. Nigdy mu nie powie. Już dawno w to zwątpiłem. Myślałem, że zapomnę, ale nie potrafię.

- Jak możesz  tak żyć ?

- Jestem mu potrzebna, to dobry człowiek i bardzo się stara. Czasami jestem wściekła, że mu nie wychodzi, że to ja ciągnę wóz, ale potem przechodzi mi. On mnie bardzo kocha. Załamałby się, gdybym odeszła. Nie mogę tego zrobić. Nie sprawię mu bólu.

- A tamten?

- Początkowo był tylko marzeniem, moim ideałem. Zasypiałam z myślą o nim. To mnie wspierało w trudnych chwilach. Ani razu nie powiedziałam o problemach w firmie, nie chciałam zakłócać naszych rzadkich spotkań finansami. Radziłam sobie sama albo nie radziłam… Dopiero po pięciu latach poszłam z nim do łóżka. Piliśmy dużo szampana, byłam skrępowana, powiedziałam mu, że jestem aseksualna, żeby niczego nie oczekiwał… przegadaliśmy całą noc a nad ranem on mnie przytulił tak mocno, jakby się bał, że mnie straci. Nie mogłam złapać tchu.

- Dlaczego się nie rozwiedziesz?

-Myślę o tym. Córka już prawie dorosła… prawie. Syn też. Żona? Opiekuję się nią. Kiedyś ją kochałem. Chyba tak. Sam nie wiem. Potem urodziły się dzieci i pochłonęły nas na amen. Dałem im wszystko, co mogłem, Barbie nie Barbie, rowery, książki, skutery, wyjazdy nad morze, zbieranie grzybów. Było nam dobrze. Każdą wolną chwilę spędzałem w domu, choć często wyjeżdżałem. Żona nie pracowała. Miałem krótki epizod, gdy na targach wystawiałem maszyny krawieckie i właśnie wtedy spotkałem Julię. Co za imię! Wyglądała jak nastolatka. Myślałem, że założyła tę firmę zaraz po maturze a ona była matką dwójki dzieci… I ten jej śmiech ni z tego ni z owego. Jest młodsza o dziesięć lat a ja myślałem, że dwadzieścia. Bardzo mi imponowała. Sprzedałem jej maszyny z dużym upustem. Zaprosiłem na kolację i nie mogłem się nagadać... Potem przyjechałem na serwis, choć mogłem wysłać pracownika. Chciałem ją zobaczyć. Dodawała mi energii. Po wyjeździe miałem pełno pomysłów. Rzuciłem firmę i wróciłem do projektowania. To dzięki niej mogłem tworzyć projekty, o jakich marzyłem dużo wcześniej. To ona mnie inspirowała. Dopiero po pięciu latach zostaliśmy kochankami. Od tego czasu minęło prawie szesnaście.

- I co będzie dalej?

- Nie wiem. Nie wiedziałam, co to namiętność, nie wiedziałam, że można się kochać sześć razy w ciągu nocy, nie miałam pojęcia. Ja, dla której seks mógł nie istnieć - oszalałam po spotkaniach z nim. Nie od razu. Dopiero po kilku latach stałam się swobodna. Przecież nie jestem najpiękniejsza. Znam siebie i widzę inne kobiety, ale on patrzy na mnie tak… ten mój brzydal…, i jego głos… mogę go słuchać godzinami. Próbowałam się uwolnić i nie potrafię. Nie przychodziłam na spotkania, cierpiałam, wyłam po nocy w poduszkę bez głosu, ale nie dał mi spokoju. Ciągle wracał. Gdyby, chociaż pisał czasami, byłoby mi łatwiej, ale on nie lubi pisać. Jego maile jak telegramy. Ale za to, gdy już jest … nic się nie liczy. Tylko ja. I kocham go i nienawidzę. To mnie spala. Teraz jestem w skowronkach, bo jutro go zobaczę, ale później przez tydzień nie mogę się pozbierać. I tak jest od szesnastu lat. Marzę sobie po cichu, że może na starość będziemy razem, że może wtedy to będzie możliwe, że zamieszkamy w domku w górach i jak dwa dziadki będziemy spacerować z laseczką po ścieżkach. To moje marzenie.



-A jeśli ktoś jej powie…?

- Spotykamy się rzadko, daleko od domu. Czasami wyjeżdżam, bo tego wymaga praca. Tak było zawsze. Jestem architektem. Ostatnio przez pół roku byłem w Afryce. To, że ona lubi dom jest błogosławieństwem dla dzieci. Nie marzy o karierze. Nie jest jej potrzebna, czasami maluje, zmienia meble, robi konfitury i nalewki, którymi wszyscy się zachwycają. Kto jej powie? Ty? Tylko ty o tym wiesz. Wszyscy uważają, że jestem wiernym mężem, no prawie wiernym, bo kilka razy spałem z naszą koleżanką, z którą każdy spał. To piękna kobieta i nic sobie z tego nie robi, ma to gdzieś, ale kiedy trzeba pracować w zespole  zasuwa jak facet. Więc kto ma jej powiedzieć, skoro nikt nie jest wierny. Tylko ja jestem za takiego uważany i właśnie to mi przeszkadza. O Julii nie mogę powiedzieć, bo to nie jest skok w bok. I w ogóle co to za nazwa skok w bok? Okropna. Szaleję za nią i to się nie zmienia od tylu lat. Ale żona po tych wszystkich latach jest jak siostra. Po co ją ranić? Tak masz rację to jest oszustwo i ona by tego nie chciała… W Afryce mógłbym mieć oficjalnie dwie żony i dwa domy. Nie śmiej się, w tym wypadku islam bardzo by się przydał, tylko w tym.

- Dlaczego właśnie on?

Bo jest najmilszy na świecie, bo dał mi coś. Nie umiem tego nazwać. Gdybym spotkała go wcześniej, byłby tylko on.

- Dlaczego wyszłaś za Wojtka?

- To była wpadka, byłam w ciąży. Nie mogłabym zabić dziecka, to nie wchodziło w grę, więc wyszłam za mąż bez miłości. Teraz to wiem. Dowiedziałam się zbyt późno, że to naprawdę istnieje. Wcześniej nie rozumiałam, co to znaczy szaleć za facetem. Jednak to nie jest powód, żeby rujnować Wojtkowi życie. Jest na to za delikatny. Niektórych ludzi prawda może zabić.


- A gdyby twoja żona znalazła innego…?

- Nie widzę, żeby miała ochotę… to kura domowa, ma tu swoje królestwo. Ona o naszej koleżance nie powie inaczej jak kurwa i nie lubi jej. Kiedy wróciłem z Afryki, ona tam została i jej mąż też. Podpisali następny kontrakt na pięć lat. Jej mąż sika za nią po piętach, gryzie dywanik, gdy ona daje  w windzie, ale nie odchodzi. Po ostatniej zdradzie odciął sobie łeb i wystawił korpus w Internecie, goły jak święty turecki z kwiatkiem do kolan. Na plecach owłosiony jak małpa a na dupie tatuaż. Po  tatuażu go poznali.  A on nic - to żonie na złość, żeby była zazdrosna, żeby się winda nie psuła… Byłem w ich domu. Nie za duży, ładnie urządzony, skórzane kanapy, aneks kuchenny, służąca… jej portret wisi na ścianie. Blondynka z długimi włosami i ustami BB. Jest w jej twarzy coś wulgarnego, właściwie w ustach a on mówi, że jego to kręci, że to najpiękniejsze usta na świecie, że nie wyobraża sobie śniadania bez żony w szlafroku, że uwielbia jej obecność na skórzanej kanapie, gdy przegląda tygodniki z modą, że uwielbia jej pogardliwie wydęte usta i obojętność i śmiech. Kiedy idziemy do nich na jakieś spotkanie on poklepuje ją po tyłku i jest w tym czułość i jest wniebowzięty, gdy spojrzy na niego a przecież pieprzy się na lewo i prawo jak erotoman. To dopiero małżeństwo. I co ty na to? Nie, nie mają dzieci. Najpierw nie mieli czasu ani ochoty a teraz ona chyba nie może ich mieć. Nie wiem czemu, ale w przeciwieństwie do żony lubię ich dom. Jest bardzo dobrze zaprojektowany. Bardzo wygodny a kanapy takie, że nie chce się wstawać. On nie wie, że byłem jej kochankiem, krótkim epizodem- chyba najkrótszym i było mi przykro, że aż tak krótkim, bo natknąłem się na następnego, kiedy męża nie było kilka dni. Nawet bardzo przykro. Nie miałem ochoty na powtórkę. To nie dla mnie. Jednak kiedy oboje się śmieją, kiedy firanki falują w oknie jest w tym domu coś niezwykłego, sam nie wiem. Oni się kochają w jakiś niepojęty sposób, jakby ich ciała były jedynie chwilowym przebraniem. Nie pojmuję tego.


-

2 komentarze:

  1. Jesli nasi partnerzy byli dobrymi ludźmi trudniej ich opuścić. Właściwie nie powinno się. Ja mam łatwo, moj mąż to typ opresyjny. Dobrze iz nie zdecydowałam sie na więcej dzieci z nim. To moja najlepsza decyzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odejście od opresyjnego "partnera" jest najlepszym wyjściem i jedynym, bo nie można go zmienić. Czasem udaje się zbudować nowy i lepszy związek. Czasem po nieudanych próbach wybiera się samotność. Ma to swoją cenę, ale jest dużo lepsze od przemocy.

      Usuń

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...