niedziela, 5 maja 2013

Jarosław Markiewicz



Nie wiedziałam, że zmarł kilka lat temu. Pamiętam go. Siedzieliśmy w kuchni do późnej nocy i rozmawialiśmy. W pewnym momencie zapytał: " Co byś zrobiła, gdyby pojawił się przed tobą ogromny smok?"
- Rozpoznałabym go - odparłam. Jednak nie byłam pewna. Na ścianie wisiał miecz i czułam się nieswojo.
W przedpokoju leżały głazy polne. Pomyślałam, wtedy, że kamienie wróżą ciężki los, jednak Jarek był pogodny i opowiadał różne historie. Śmialiśmy się. To był listopad 1999. Miesiąc później jego żona straciła przytomność i nie odzyskała jej.

Jego książka z dedykacją leży na półce i kilka innych, które mi przysłał.

Znalazłam w internecie audycję radiową, w której Jarek opowiada "O dzieciństwie, literaturze i buddyzmie zen". Ma piękny, niski głos. Opowiada też o twórczości Carlosa Castanedy, o "emanacji orła" i skoku w otchłań.  Słucham z przyjemnością do drugiej nad ranem, ale znowu odczuwam niepokój.

1 komentarz:

Orient-Express

  Czy życie nie jest piękne? Jeszcze wczoraj wieczorem zalało mi kuchnię, bo urwał się zawór zimnej wody pod zlewem, i popłynęło strumieniem...